FinanseMotywacja

Jak inwestować w przyszłość swoich dzieci?

Jak inwestować w przyszłość swoich dzieci?

Mniej więcej rok temu postanowiliśmy przyjrzeć się swojemu rodzinnemu budżetowi. Taką analizę robimy co jakiś czas: bierzemy rachunki i wyciągi bankowe z pełnego miesiąca, podliczamy przychody, odliczamy koszty i robimy bilans. Proste. Wtedy czarno na białym widać, w jakiej kondycji są nasze finanse.

Wiem, że niektórzy są znacznie bardziej skrupulatni i potrafią zapisywać każdy drobny wydatek, poświęcając na to parę minut każdego wieczoru. Ja bym tak nie mógł. Próbowałem, ale przy naszej dużej rodzinie i ogromie bieżących spraw do załatwienia taki dodatkowy obowiązek był jak dość mocno ciążąca kula u nogi.

Zamiast dawać poczucie finansowego spokoju, wprowadzał mnóstwo wątpliwości. Czy aby na pewno uwzględniłem każdy rachunek? Czy nie zgubiłem jakiegoś kosztu? Czy podliczyłem przychody ze wszystkich źródeł? A te wszystkie niespodziewane wydatki jak balony, lody czy gofry dla dzieci? Zamieszanie…

Pieniądze lubią spokój

Przez 13 lat naszego małżeństwa to analizowanie rodzinnego budżetu raz na jakiś czas, a nie codziennie okazało się najlepszą metodą trzymania domowych finansów w ryzach. Nawet w czasie kryzysu z lat 2008-2009, kiedy to kontrahenci mocno przycinali lub opóźniali płatności, mimo wszystko wiedzieliśmy, ile mamy pieniędzy i na co możemy sobie pozwolić. Tej sytuacji nie zmieniły nawet narodziny naszej pierwszej córki, która pojawiła się na świecie pod koniec kryzysu, bo w 2009 roku. Wraz z nią przyszły dodatkowe koszty, a mimo to mieliśmy co do garnka włożyć.

Jednak ta metoda opisuje wyłącznie stan aktualny. Owszem, daje pojęcie o przepływie finansów do kilku miesięcy wstecz i ewentualnie pozwala zaplanować kilka najbliższych. Ale już nie pomoże w ustaleniu strategii na przyszłość, zwłaszcza takiej naprawdę odległej, uwzględniającej np. pełnoletność naszych dzieci czy naszą własną starość.

W zeszłym roku ponownie wzięliśmy się za analizowanie naszych domowych finansów. Zaczęliśmy trochę egoistycznie, bo od własnych emerytur. Co prawda od samego początku jesteśmy oboje z żoną w Otwartym Funduszu Emerytalnym, ale chyba mało kto wierzy, że emerytura z ZUS i OFE wystarczy komukolwiek na godne życie na starość. Dlatego postanowiliśmy odkładać dodatkowe pieniądze na konta IKE lub IKZE… i tyle udało nam się ustalić, bo niespodziewanie szybko skończył się nam budżet.

Co się stało?

Jeśli śledzicie na bieżąco to, co publikuję na fanpage’u supertaty, wiecie, że kupiliśmy duży dom w stanie surowym, który musieliśmy wykończyć. Te koszty pochłonęły absolutnie wszystkie nasze oszczędności. Mało tego, sięgnęliśmy po pieniądze, które zgromadziliśmy na tzw. poduszcze finansowej, a także zadłużyliśmy się w banku (dwukrotnie) i u rodziny (kilkukrotnie), a także kupiliśmy kuchnię na raty.

Dziś już mogę śmiało napisać, że wykańczanie domu wykończyło nasze finanse i to totalnie…

Na szczęście dzięki pomocy bliskich, sprawności i życzliwości ekipy budowlanej oraz szlachetnej upartości mojej żony tydzień przed Świętami Wielkanocnymi udało nam się wprowadzić do nowego domu. Wreszcie!

Dwa tygodnie później w tych wciąż niewykończonych wnętrzach, w spartańskich, ale swoiskich warunkach zorganizowaliśmy Pierwszą Komunię naszej najstarszej córki Marysi. Ten błysk w jej oku, gdy z uśmiechem oprowadzała gości po pokojach, ciesząc się każdą gotową rzeczą i śmiejąc się z niedoróbek, był nagrodą za te wszystkie trudy ostatnich miesięcy…

Teraz, po kilku tygodniach mieszkania na nowych śmieciach, przyszedł czas na porządkowanie domowego budżetu. Jest co składać do kupy, bo musimy oddać długi rodzinie i bankowi, na bieżąco spłacać raty za kuchnię, nie wspominając o ratach kredytu hipotecznego, bez którego to wszystko byłoby niemożliwe. No i odbudować poduszkę finansową, bo bez niej czuję się niczym linoskoczek – jeden nieuważny krok i będzie dramat…

A co z tą bardziej odległą przyszłością?

Czy w tym finansowym chaosie jest jeszcze miejsce na to, by odkładać pieniądze na tak enigmatycznie brzmiące cele, jak studia dla pierwszej córki, samochód dla drugiej, szkolenie dla trzeciej, zagraniczny wyjazd dla czwartej i stancję dla piątej? Oczywiście te cele biorę na razie z powietrza, bo ostatecznie każda z córek może mieć inne potrzeby, które będą konkretyzować się wraz z nieubłaganie biegnącym czasem. Wolę jednak być przygotowany na ich nadejście.

Dlatego z wdzięcznością przyjąłem zaproszenie od NN Investment Partners TFI S.A., bo w idealnym momencie naszego życia pojawili się z propozycją wzięcia udziału w warsztatach dotyczących inwestowania właśnie z myślą o tak odległych celach. Razem z innymi blogerami (od lewej na zdjęciu poniżej: Dorota z bloga Kameralna, Ilona i Piotr z bloga Mum and the city oraz Anna z bloga Mamoholiczka) przez kilka godzin zgłębialiśmy teorie dotyczące rozsądnego posługiwania się funduszami inwestycyjnymi.

Zaczęliśmy od absolutnych podstaw: czym są fundusze inwestycyjne i czym różnią się od tradycyjnych lokat, przeszliśmy przez kwestie dotyczące różnych stopni ryzyka w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, a skończyliśmy na wdrażaniu się w serwis transakcyjny NN Investment Partners.

Idąc na te warsztaty uprzedziłem organizatorów, że interesuje mnie przede wszystkim kontekst rodzinny. Ponieważ u nas to ja pilnuję domowego portfela, chciałem się dowiedzieć, jak powinienem lokować pieniądze w trzech perspektywach czasowych:

1. najkrótszej, polegającej na odbudowaniu poduszki finansowej, która została mocno nadszarpnięta przez wykańczanie naszego nowego domu;

2. kilkunastoletniej, której celem byłoby pomnożenie kapitału z myślą o dzieciach, by miały łatwiej na starcie w momencie usamodzielniania się;

3. najdłuższej, dotyczącej emerytury mojej i Ani, ponieważ jeśli mamy na cokolwiek liczyć na starość, to raczej nie na ZUS, ale na własne oszczędności.

Do każdego z tych celów można zaplanować strategię w oparciu o fundusze inwestycyjne i mam zamiar to teraz zrobić.

Test na żywej gotówce

Jeśli pamiętacie mój poprzedni wpis na blogu, jednym z warunków podejmowania przeze mnie współprac z markami jest możliwość przetestowania produktu zanim wydam o nim opinię. To dla mnie sprawa fundamentalna.

W te warunki propozycja NN Investment Partners wpisuje się idealnie! Otrzymałem od nich nie tylko wsparcie merytoryczne, ale dali mi też możliwość przetestowania ich systemu inwestycyjnego na żywej gotówce. Przez najbliższe trzy miesiące będę obracał pieniędzmi w serwisie transakcyjnym https://www.nntfi.pl/ i w zależności od tego, ile wypracuję, tyle potem będę mógł wypłacić. No chyba, że stracę, to wtedy wypłacę mniej niż zainwestowaliśmy.

Jestem w trakcie układania portfela inwestycyjnego i jak tylko nabierze on realnych kształtów, to dam oczywiście znać na fanpage’u supertaty. Kolejne moje kroki możecie śledzić w mediach społecznościowych pod hashtagiem #supernn.

Trzymajcie kciuki za powodzenie akcji!

Marcin Perfuński

kontakt@supertata.tv

© Wszystkie prawa zastrzeżone!

Share:

Leave a reply