Świat z perspektywy piłek wygląda inaczej
„Piłki i piłeczki to znacznie więcej niż tylko powietrze uwięzione w materiale. Zapewniają sportowcom wieczną chwałę, kibicom dają rozrywkę, a odgłosy gry w piłkę niosą się po całym świecie, tworząc uniwersalny język sportu”.
To fragment wstępu do książki „Wielka księga piłek” autorstwa Michała Pola, która ukazała się 9 listopada 2022 roku, a więc tuż przed mundialem w Katarze. Była ona dla mnie sporym zaskoczeniem i to nie tylko ze względu na jej rozmiar, jakże adekwatny do pierwszego słowa w tytule! Oddaje ono także wielkość treści, która skrywa się pomiędzy fantastycznymi ilustracjami Przemka Liputa… ale po kolei.
Od razu uprzedzę, że za każdym razem, gdy w tym tekście pada tytuł książki, jest on aktywny – to znaczy, że możecie w niego kliknąć, by przekierować się do możliwości zakupu bezpośrednio na stronie wydawcy, czyli wydawnictwa Znak Emotikon, które jest partnerem tego wpisu. Zresztą spróbujcie choćby teraz: „Wielka księga piłek”. Działa? No to możemy lecieć dalej. 😀
W sporcie nie chodzi tylko o sport
Najpierw zmyliła mnie okładka. Wielka piłka nożna na froncie sugerowała, że będzie to klasyczny „skarb kibica”, czyli prezentacja drużyn biorących udział w mistrzostwach świata wraz z tabelami rozgrywek, statystykami i ciekawostkami. A nawet jeśli nie „skarb kibica”, to coś w stylu przeglądu piłek ze wszystkich mundiali: projekty, wzory, informacje – czyli i tak krążylibyśmy wokół piłki nożnej.
Jakże mile zostałem zaskoczony! 😍
Niech Was nie zmyli też szata graficzna. Choć to picturebook dla dzieci w wieku 6-8 lat, to mnóstwo w nim merytorycznych treści, które nawet dla wielu dorosłych będą zaskoczeniem. Autor momentami sięga naprawdę głęboko w przeszłość i wychodzi daleko poza sport. Bo jakby nie patrzeć, to w sporcie rzadko kiedy chodzi tylko o same osiągnięcia – to także zjawisko społeczne, które mebluje ludziom głowy, targa ich emocjami, a nawet potrafi skłócić ze sobą całe narody!
Czy piłka może zmienić świat?
Od razu uprzedzę, że nie jestem jakimś wielkim fanem sportu i zbudzony o 3 w nocy nie potrafię wyrecytować bez zająknięcia wyników reprezentacji Polski pod wodzą Kazimierza Górskiego podczas mistrzostw świata w 1974 roku. Wiem tylko tyle, że zatrzymaliśmy wtedy Anglię. 😉
Znacznie bardziej wciągają mnie dywagacje dotyczące tego, co dzieje się poza stadionami przy okazji różnych zawodów. Jak zmieniła się Polska dzięki zorganizowaniu Euro 2012 i co nam po nim zostało? Co się dzieje z obiektami olimpijskimi w Sarajewie po zimowych igrzyskach w 1984 roku? Odpowiedź: niestety, niszczeją… Albo jak zwycięstwo danej drużyny przekłada się na wzrost poczucia dobrostanu jakiejś społeczności?
Fascynujące to jest! Pokazuje, że sport nie jest zjawiskiem, które dałoby się zamknąć na korcie czy w hali, ale że stanowi wręcz składnik krwiobiegu podtrzymującego tożsamości narodów. Może to zbyt napuszone słowa, ale w „Wielkiej księdze piłek” mamy aż nadto przykładów, że tak właśnie bywa.
Gdy „nasi” grają z „tamtymi”…
Jednym z nich może być tzw. wojna futbolowa, która wybuchła pomiędzy Salwadorem a Hondurasem w 1969 roku. Oba kraje już wcześniej nie pałały do siebie sympatią, a traf chciał, że ich reprezentacje narodowe spotkały się w eliminacjach do mistrzostw świata w piłce nożnej.
Po jednym z meczów, w którym Honduras przegrał z Salwadorem 0:3, wściekli kibice przegranej drużyny rzucili się na kibiców drużyny zwycięskiej i dotkliwie ich pobili. W odpowiedzi armia Salwadoru kilka godzin później zaatakowała Honduras! Walki trwały co prawda tylko 5 dni, ale i tak zginęło w nich 2 tysiące osób, zaś oba państwa pogodziły się dopiero 11 lat później.
Oczywiście sam mecz był tylko pretekstem do wybuchu walk, ale to była ta kropla, która przelała czarę goryczy i doprowadziła do eskalacji konfliktu. Takie emocje może wywołać sport – czasami piękne i wzniosłe, a czasami karmiące nienawiść i nurty nacjonalistyczne. Trzeba być naprawdę ostrożnym, by w zagrzewaniu ulubionych sportowców do walki nie podgrzewać jednocześnie wrogości względem ich przeciwników.
Wojenny mecz na ziemi niczyjej
Przykład „wojny futbolowej” oczywiście pojawia się w książce Michała Pola, ale podobnych wydarzeń polityczno-społecznych inspirowanych przez sport znajdziecie w niej znacznie więcej.
Poruszający jest epizod z I wojny światowej, kiedy to koczujący w okopach Anglicy i Niemcy w święta Bożego Narodzenia zawiesili na chwilę broń i rozegrali mecz na ziemi niczyjej. Do dzisiaj obie strony utrzymują, że to „nasi” wygrali, a „tamci” przegrali, ale w tym kontekście to chyba sprawa wtórna – przede wszystkim zwyciężył pokój, nawet jeśli tylko na chwilę.
Warto podkreślić, że choć w książce najwięcej miejsca poświęcono piłce nożnej (trudno się dziwić, skoro to najpopularniejszy sport na świecie – zmagania piłkarzy śledzi około 4 miliardów ludzi!), to znajdą w niej coś dla siebie również fani innych dyscyplin. Kluczem do uwzględnienia ich w tym zestawieniu były oczywiście piłki, a te – jak się okazało – stanowią podstawowe narzędzie w naprawdę wielu rozgrywkach.
Nie samą piłką nożną żyje świat
Nawet jeśli Michał Pol snuje gawędę o koszykówce, tenisie, rugby, siatkówce, golfie czy piłce ręcznej, to zawsze stara się osadzić tę opowieść w historii albo ilustruje przykładem osoby, która w danej dyscyplinie zabłysnęła. Jeżeli koszykówka, to oczywiście mowa jest o Michaelu Jordanie, zaś przy tenisie pojawiają się rzecz jasna postacie Igi Świątek czy Huberta Hurkacza.
Wątek o rugby uzupełniony jest o słynny maoryski taniec wojenny haka, którym reprezentacja Nowej Zelandii poprzedza każdy swój mecz. W Internecie bez trudu znajdziecie filmiki z tymi tańcami. Polecam obejrzenie go i wczucie się w emocje, jakie niesie on ze sobą. Nie zazdroszczę przeciwnikom Nowozelandczyków, pewnie przeszywają ich niesamowite dreszcze…
W kontekście siatkówki mogą zaszklić się oczy starszemu pokoleniu, gdy przywoływana jest drużyna pod wodzą Huberta Wagnera, która jako jedyna w naszej historii zdobyła złoty medal podczas igrzysk olimpijskich w Montrealu w 1976 roku.
Piłki ponad granicami, nierównościami i stereotypami
Golf reprezentuje Tiger Woods, którego droga na sam szczyt była długa i kręta. Nawet jeżeli sami nie jesteśmy fanami tej dyscypliny, to postać Woodsa może stanowić przykład uniwersalnej historii o tym, by nigdy się nie poddawać – i to również wtedy, jeśli próbujesz osiągnąć coś w obszarze, który uważany jest za hobby białych i bogatych ludzi, a sam jesteś czarnoskórym biedakiem.
Wreszcie piłka ręczna, która na całym świecie znana jest jako handball, ale w Polsce mówimy na nią szczypiorniak. I znowu kryje się za tym opowieść, której korzenie tkwią nie tylko w samym sporcie, ale i w historii naszej drogi do odzyskania niepodległości, a dokładniej w Szczypiornie pod Kaliszem, gdzie znajdował się obóz internowania legionistów Piłsudskiego… ale o tym przeczytacie więcej w „Wielkiej księdze piłek”. 😀
Moje supertatowe serduszko drgało jeszcze w tych momentach, gdy Michał Pol podawał przykłady dyscyplin, które przełamują granice, równają prawa albo łamią stereotypy – takie rzeczy mogą czasami zadziać się najpierw na boisku, by potem tchnąć powiew zmian gdzieś dalej w świat.
Mało tego, również nasze dzieci mogą stać się sprawcami tych zmian. Wystarczy, że szukając pomysłu na siebie wybiorą sport, a od nas otrzymają wsparcie w tym wyborze, to kto wie – może za kilka, kilkanaście lat staną do walki o najwyższe trofea, a dla innych będą wzorami do naśladowania. Wszystko w naszych rękach!
Utopijna wizja? Przeczytajcie „Wielką księgę piłek”, a przekonacie się, że sport naprawdę może zmieniać naszą rzeczywistość na lepsze.
Marcin Perfuński
kontakt@supertata.tv
Za podesłanie książki dziękuję wydawnictwu Znak Emotikon, które jest partnerem tego wpisu.
© Wszystkie prawa zastrzeżone!