Lubię ludzi
Mam słabość, z którą nie potrafię sobie poradzić. I nawet nie chcę próbować. Otóż lubię ludzi. Strasznie. No dobra, tak naprawdę kocham ich miłością absolutną!
Uwielbiam zadawać pytania i słuchać, a mniej mówić. Lubię chłonąć ludzkie historie, poznawać ich kontekst, patrzeć na nie z dystansu lub rozdrapywać szczególiki aż do bólu. Fajna ta słabość.
Gdy słyszę, że na jakimś spotkaniu będzie tysiąc osób, nie myślę: „O nie…”. Mówię: „O tak!”. Czuję, że mimo swoich lat odnalazłbym się na takich Światowych Dniach Młodzieży. Zresztą, kiedyś jeździłem na podobne zjazdy…
Ale ja nie o tym.
Tysiąc osób było na See Bloggers w Gdyni. To największe spotkanie blogerów w Polsce odbyło się 23-24 lipca. Wow! Czujecie? Tysiąc ludzi z tysiącem historii. Tyle różnorodnych blogów lub kanałów na YouTube. Ale już dziesiątki tysięcy zainteresowań, a doświadczeń miliony. Networking w skali kosmicznej! Lubię tak.
Jak rodzeństwo
Z blogerami jest trochę jak z rodziną (uwaga! wątek parentingowy): jesteśmy różni, nie we wszystkim się zgadzamy, czasem mówimy do siebie zupełnie innym językiem, ale mamy sporo punktów stycznych. No i tworzymy środowisko, które musi umieć się komunikować, żeby się nie pozabijać. Jak w rodzinie.
Dlatego, gdy myślę o takich spotkaniach, widzę przede wszystkim ludzi z ich blogami, które są efektem jakiejś pasji, a dopiero potem otoczkę eventu. Befor party i after party czy stoiska sponsorów i paczki z giftami – to wszystko jest wtórne wobec spotkania z żywym człowiekiem.
A człowiek to też prelekcje, panele dyskusyjne, warsztaty i prezentacje. W większości przypadków na scenie See Bloggers stają bardziej doświadczeni blogerzy i edukują tych bardziej początkujących. Coś jak starszy brat wprowadzający w życie młodszego: już wie, gdzie można nabić sobie guza, więc chroni mniejszego, by ten nie zarobił lima. O masz, znowu skojarzenie parentingowe, ech…
Pączki w maśle
Czasem myślę, że blogerzy mają za dobrze. Żyjemy jak pączki w maśle, jeżdżąc w sezonie od darmowego eventu do darmowego eventu. Zauważyliście, że w poprzednim zdaniu dwa razy padło słowo „darmowego”? Podczas, gdy w normalnych okolicznościach za wiedzę się płaci (zwykła książka kosztuje jakieś 40 zł, a szkolenia motywacyjne tak dużo, że #matkobosko), największe spotkania blogerów w Polsce są za friko! Warto o tym pamiętać.
Mało tego. Wiele firm docenia siłę blogerów i próbuje uszczknąć nieco z zaufania, jakim obdarowują ich czytelnicy. Organizują na evencie stoisko, rozdają prezenty, wymyślają konkursy. Gimnastykują się, by bloger zrobił zdjęcie z ich produktem. Są gotowi powierzyć nieznanemu człowiekowi sprzęt wart ponad 3 tysiące złotych, by przetestował go na eventowym poligonie. Sam niekiedy ulegam temu tańcowi godowemu, bo doceniam kreatywność marek i ich czasem karkołomną skłonność do ryzyka.
Tak zrobił Acer Polska, rozdając blogerom do testów podczas See Bloggers 25 modeli Switch Alpha 12. Ten tekst piszę właśnie na tej hybrydzie. Publikowałem dzięki niemu posty na Facebooku podczas konferencji, a wieczorem odczepiałem klawiaturę i niemal klasyczny „notebook” zamieniał się w tablet, na którym mogłem oglądać filmy. Wygodne rozwiązanie.
Warunkiem wypożyczenia było opublikowanie zdjęcia w social mediach i spisanie wrażeń na blogu. Bez żadnych warunków, oczekiwań, sugestii. Bez konsultowania treści. Trzy najciekawsze opinie zostaną później nagrodzone tym sprzętem. Prosty układ i w sumie głębokie zaufanie ze strony marki. Pewnie nigdy bym nie miał szans pobawić się dłużej tym modelem, gdybym nie miał bloga. A tu proszę – geek dostał zabawkę i jeszcze ma szansę ją zatrzymać. Naprawdę tania waluta za możliwość otrzymania markowego sprzętu. Tyle wygrać!
Naprawdę, czasami jest nam za dobrze…
Blogowa mapa Polski
Mamy już w Polsce sporo eventów dla blogerów. Tematycznie ukierunkowany Blog Conference Poznań serwuje wiedzę, która dla początkującego blogera stanowi znakomity starterpack do – nie bójmy się wielkich słów – zdobycia świata. Największy See Bloggers to festiwal blogerów, który oprócz tematycznych stref, warsztatów, prelekcji i paneli daje też możliwość świętowania i pobawienia się. Ambitny Blog Forum Gdańsk próbuje pójść krok dalej i popchnąć blogosferę do przodu, by faktycznie zmieniała świat. Ładnie się to zazębia i jak dla mnie absolutnie nie gryzie.
To trzy duże eventy z ogólnopolskimi ambicjami. A są jeszcze lokalne (kielecki Blogotok, wrocławski WroBlog, łódzki Łódź Bloguje, śląska bloSilesia, krakowski Smok Blog, warszawski Blog Update), a także skierowane do konkretnej grupy tematycznej jak podróżnicki Wachlarz (płatny!) czy jutubowa Video Arena. No i gorąca Blogowigilia w środku zimy. Nic, tylko brać i korzystać.
Chciałem to napisać, bo mam wrażenie, że czasami nie doceniamy tego, co mamy. Bywa, że podnoszą się roszczeniowe głosy osób żądających więcej i więcej – oczywiście nadal za darmo! Albo mających pretensje do organizatorów już istniejących eventów, że coś było nie tak, czegoś za mało, czegoś za dużo. Albo, że kogoś nie przyjęto (w przypadku Blog Forum Gdańsk to już niemal coroczna tradycja…).
Jest na to znakomita metoda: feedback. Każda konstruktywna krytyka jest przez organizatorów mile widziana i wnikliwie rozważana, by w przyszłości jeszcze większa grupa wyjechała z danego spotkania zadowolona. Ale naprawdę konstruktywna krytyka, a nie strzelanie hejtem z karabinu bez brania jeńców. To niczemu nie służy. A taki event ma przecież służyć dobru wszystkich!
Rodzinny album
I na koniec jeszcze słówko dotyczące tego zdjęcia:
Jakub i Anna (od prawej) z Fashionable organizują See Bloggers od trzech edycji i moim zdaniem tchnęli w to spotkanie naprawdę dobrego ducha. Na dodatek uważnie słuchają tego, co się do nich mówi. Po zeszłorocznych słowach krytyki dotyczącej uciążliwej nachalności sponsorów, którzy najwyraźniej zapragnęli wcisnąć ulotki i promki każdemu uczestnikowi, w tym roku było w tej materii cudownie spokojnie. Owszem, sponsorzy byli, ale nie byli najważniejsi. Najważniejsi byli uczestnicy. Coś czuję, że za rok pod względem komfortu uczestników będzie jeszcze lepiej.
I jeszcze Malwina Bakalarz (Bakusiowo), odpowiedzialna za bliską mi strefę parentingową. Kawał naprawdę dobrej roboty! Było coś dla ciała (panel o żywieniu maluchów), coś dla ducha (spojrzenie na blogi rodziców z dystansu, bardziej ideowo), coś dla portfela (jak zarabiać na blogu, ale się nie sprzedawać) i coś dla warsztatu (jak pisać, by porwać miliony). Dla każdego coś wartościowego. Super!
***
Zakochałem się w blogosferze jakieś 4 lata temu, chyba z wzajemnością. To obiecujący związek, nieustannie zaskakujący swoim bogactwem i różnorodnością doznań. Bez znudzenia i stagnacji, bez większych kryzysów. Związek idealny? Nie, po prostu normalny. Każdy powinien taki być. 🙂
Dzięki za wszystko!
Marcin Perfuński
supertatatv@gmail.com
Wszystkie zdjęcia (jeśli nie zaznaczono inaczej) są mojego autorstwa.
Wszelkie prawa zastrzeżone!